czwartek, 12 stycznia 2017

Haft krzyżykowy w eds6a

Mówi się, że osoby z eds6a nie mogą haftować. Zresztą podobnie mówi się o jakichkolwiek innych aktywnościach - np. o tych, o których piszę na tym blogu. Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała.

Podstawowe problemy:

1. Wiotkość, dyslokacje, ból. Wiotkość tkanek - mięśni, ścięgien, stawów - i dyslokacje powodują, że samo utrzymanie w rękach tkaniny i igły jest prawie niemożliwe. Igła jest tępa jedynie z nazwy - w rzeczywistości obydwa jej końce z łatwością przebijają skórę. Można nie dotykać tego końca, który wbija się w kanwę, ale przeciągnięcie igły jest możliwe jedynie wtedy, kiedy się ją palcem dociśnie. Próbowałam brać ją w opuszki, ale uchwyt jest wtedy zbyt lekki, za słaby, żeby taką igłę przewlec przez kanwę, poza tym przy takim chwycie dyslokują się paliczki. Igłę dociskamy opuszkiem - po kilku takich razach pojawia się ból, a opuszki są pełne mikrourazów i pęknięć. Nie ma na to rady.

Trzymanie kanwy lewą ręką powoduje ból i dyslokacje lewego kciuka i jego nasady. Na to też nie ma niestety rady, tym bardziej, że tej kanwy za nic nie da się nałożyć na tamborek. Raczej się połamie, niż dopnie. :(

Przy tych objawach nawet nie wspominam RZS, bo to pikuś.

Z kolei powtarzalność ruchu, którym przeciąga się nitkę, powoduje ból i dyslokację całego barku, a do tego zapalenie ścięgien od nadgarstków aż po łokcie. Mówi się, że można mieć nitkę do metra długości - to nieprawda. Metrowa nitka dyslokuje bark. Nawet pół metra to za dużo. Nitka musi być możliwie krótka. Narażamy się wtedy na częste zmiany nitek, co zniechęca do pracy, ale innego wyjścia nie ma.

2. Brak propriocepcji. Tu bywa różnie, niektórzy mają większy deficyt propriocepcji, inni mniejszy, w dodatku to się w pewnym zakresie zmienia z dnia na dzień. Propriocepcja jest niezbędna do większości aktywności, także do haftu. Niestety wszystkie tutoriale są układane jedynie dla super sprawnych herosów, nikt nie myśli - jak zwykle - o osobach bez propriocepcji (nie wspominając o innych objawach), mimo że jej brak to nie tylko objaw w eds6a, to bywa również samodzielne schorzenie. I tak jak nie da się poruszać, jeśli się nie widzi nóg i ręki z kulą, tak nie da się haftować, nie widząc ręki z igłą. Taka osoba przecież nie wbije od zewnątrz igły na wyczucie - bo skąd ma je mieć, skoro nie ma propriocepcji?! Igła musi być widoczna. To oznacza, że kanwa musi mieć tak duże dziury, żeby tę igłę było widać. Jeśli dziury są za małe albo jeśli są już zajęte haftem, trzeba pokazać sobie igłę przez najbliższą wolną dziurkę i powoli, przesuwając ją po oczkach od spodu, licząc, przesuwać do miejsca, w które musimy ją wbić. Jeśli dziurki są małe, igła często ląduje nie tam, gdzie ma być, i trzeba liczenie zaczynać od nowa. To niestety też zniechęca.

3. ZA. ZA ma kilka objawów przeszkadzających w hafcie. Przede wszystkim większość tutoriali okaże się dla Was bezużyteczna. Aspie musi mieć filmik z dokładnie taką samą perspektywą, z jaką widzi swoją robótkę. Tutorial musi być dość powolny, wszystkie ruchy instruktora muszą być naprawdę dokładnie widoczne. Aspie nie przełoży tutorialu na inną perspektywę, bo nie ma do tego narzędzi. Widziałam masę tutoriali, na których nie widać, jak i gdzie wbijana jest igła! Na początku zaskoczeniem dla mnie było, że igłę w ogóle wbijamy nie w kanwę, a w dziury w niej - tego nikt w żadnym tutorialu nie powiedział.

Aspie może wykonywać krzyżyki tylko w jeden sposób, zawsze tak samo, bez żadnych zmian. To znaczy, że jeśli będzie trzeba zrobić jeden krzyżyk pod drugim, to nitka się spruje, bo żeby zacząć kolejny krzyżyk, wbijemy igłę w dziurę, z której nitka właśnie wyszła. Znalazłam na to sposób - tego też nikt w tutrialach nie powiedział! - zahaczam nitkę z tyłu o inne nitki i już mogę ją wbić w to samo miejsce. Nie, półkrzyżyki nie są możliwe. Nie, postawienie krzyżyka w innej kolejności też nie jest możliwe.

Z zaczynamiem, kiedy na kanwie nie ma jeszcze nic, radzę sobie tak, że albo podklejam od spodu pierwszą nitkę klejem silikonowym, albo ją przytrzymuję palcem, aż zniknie pod kolejnymi krzyżykami. Tego też nie znalazłam w tutorialach.

Biorąc to wszystko pod uwagę, dla mnie najlepiej byłoby haftować od prawej do lewej - zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Tyle że wzory i kanwy nie są do tego przystosowane i musiałam zmusić mózg do nieprawidłowego funkcjonowania - wbrew jego naturalnemu rytmowi. Już samo to jest tak potwornie trudne i wymaga takiej niesamowitej koncentracji, że jeśli pojawia się jakikolwiek problem, wydaje się nierozwiązywalny. Jest ciężko, naprawdę. Jak ze wszystkim w pracach craftowych. Ale z haftem jest chyba najtrudniej.

Dodatkowo jako aspie nie mogę przenosić uwagi z jednego zadania na drugie, co oznacza, że jeśli wzór jest duży, muszę go robić tak długo, aż skończę, i nie mogę w tym czasie robić nic innego. Praca zaczęta nie może pozostać nieskończona. Dokładnie tak samo jest np. z kolorowankami. Dlatego dla osób z ZA najlepsze są małe wzory, możliwe do zrobienia za jednym zamachem. 15x15 cm to już duży wzór i nie da się go od razu skończyć. Małe wzory są lepsze także dlatego, że kończą się, zanim zaczynają się kontuzje barku, stany zapalne ścięgien itd.

Osoba z eds6a może wykonywać tylko hafty, które są już nadrukowane na kanwę z zaznaczonymi kolorami. To mocno ogranicza pole do popisu, nawet na ali znalazłam takich wzorów tylko kilka - i są to wzory odpowiednie na kartki, na czym najbardziej mi zależało. Właśnie dlatego chciałam się nauczyć haftować - żeby robić wzory na kartki. ;)

4. Akomodacja oczu. Zrobiłam dotąd tylko jeden haft - 40 krzyżyków na 10 cm. I to jest minimalny rozmiar, jaki jestem w stanie zobaczyć w okularach. Okulary mam świeżo dobrane, a mimo to mniejszych dziurek po prostu nie zobaczę. Akomodacja oka nie nadąży, bo przecież ścięgna oczu również są wiotkie. Mam lupę zegarmistrzowską, ale jeszcze z nią nie pracowałam. Jak spróbuję, to dam znać, czy daje radę. Przy 40 krzyżykach na 10 cm i tak nie zawsze dobrze widać. Często można przeoczyć jakieś krzyżyki pomiędzy innymi krzyżykami. Nie widać też dziurek, w które mamy wbić igłę. Bywa naprawdę ciężko. Nie wyobrażam sobie, jak trzymać mniejszą igłę czy dostrzec jeszcze mniejsze dziurki. To i tak jest już masakrycznie maleńkie.

Z tego samego powodu nie jest możliwe, żeby osoba z eds6a sama przenosiła wzór na kanwę. On tam już musi być, i to z kolorami. Musi być wyraźny i dobrze widoczny. Niestety w sklepach są właśnie głównie wzory totalnie nieprzystosowane.

Moim pierwszym wzorem był ten labrador. Dokupiłam do niego także zestaw mulin Ariadna. Jako newbie myślałam, że skoro to zestaw pod ten konkretny haft, a w opisie jest napisane, że muliny są dobrane kolorystycznie i ilościowo, to mi ich nie zabraknie. Niestety - zabrakło. I to nie tylko trochę. Zabrakło 4 kolorów, a w sumie 5 motków. Napisałam do sklepu z pytaniem o to. Skoro to ich błąd, to chyba powinni mi dosłać brakujące muliny. Otóż nie. Dostałam odpowiedź, że owszem, wiedzą, że mulin "powinno wystarczyć", ale mimo to mi ich nie doślą i mam sobie je kupić sama. Uważam, że to nieuczciwe. Dokupiłam muliny w innym sklepie, a do tego już nie wrócę. Mulin starczyło na mniej niż połowę psa.



Schrzaniłam nos - bo od niego zaczynałam. Zmieniłam kierunek krzyżyków, jak się zorientowałam, że zestaw wymaga robienia ich w odwrotnym kierunku, niż naturalny, a jako aspie oczywiście nie miałam zamiaru robić od nowa. Potem - co mnie zadziwia - zaczęłam już robić krzyżyki idealnie równe! Niestety, mulina jest koszmarna. Supli się nieprawdopodobnie na każdym kroku, haczy się o brzegi kanwy, ale najgorsze, że z tych równiutkich krzyżyków wyłażą notorycznie pojedyncze włókna, każde w inną stronę, i tworzą nierówne pętelki. To zniechęca najbardziej. Bo wiadomo, aspie jest nauczony, że bierze odpowiedzialność za swoje wybory i działania, ale nigdy, przenigdy nie zgodzi się ponosić konsekwencje cudzych działań, cudzych niekompetencji. A tu właśnie taka sytuacja jest - to nie moja wina przecież, że te włókna wyłażą. W 21, wieku nikt jeszcze nie wymyślił muliny z jednym włóknem o różnej grubości? Jak to możliwe? Podobno droższe muliny tak się nie suplą. No to kiedyś będę musiała sprawdzić. Tylko nie wiem jak, bo przecież kupuję gotowe wzory na ali, a do nich mulina jest już dołączona. I nie widziałam wzorów tańszych, bez dołączonych mulin. A na podwójne kupowanie mulin mnie po prostu z renty nie stać.

Mój pierwszy piesek miał rozmiar 15x15 cm - taki duży tylko dlatego, że nie znalazłam mniejszego wzoru. I zobaczcie, jakie te dziurki są nieduże:



A tu widać, jak okropnie wystają pojedyncze włókna:


I takie supły to normalka. Można je tylko odciąć, więc traci się przez to fragment nitki...


Kolejny problem to farbowanie nadrukowanego wzoru. Tu akurat widać czarny - zafarbował mi ten czarny prostokącik pod wzorem. Wcześniej miałam całą rękę niebieską od trzymania kanwy - niebieskie niebo to był ostatni kolor, więc wcześniejsze, jaśniejsze (!!), są całe wybrudzone od mojej zafarbowanej ręki. Nie wiem, jak to teraz doprać, czy mi wzór nie zafarbuje robótki. Może spróbuję magiczną gąbką. ;)


A gotowy piesek wygląda tak:


Najprawdopodobniej wyląduje w smashu. ;)

Dobór kolorów taki sobie. Nr 7 to ewidentnie pomarańczowy, ale dostałam brązowy. Laby biszkoptowe nie mają w sobie nic z czekoladowych, poza konturami w ogóle nie powinno być aż tak ciemnego brązu. Może powtórzę ten wzór kiedyś z inną, droższą muliną.

Teraz pozostaje mi czekać, aż przyjdą kolejne wzory. No i mam nowe hobby - diamond embroidery! <3

I pytanie na koniec: jest masa pięknych, ale dużych wzorów. One się nie nadają ani na kartki, ani do smasha (nie mieszczą się), a w domu nie miałabym gdzie wieszać kolejnych prac. Co robicie z już wyhaftowanymi pracami? Bo trochę głupio wpychać rodzinie i znajomym. ;>



9 komentarzy:

  1. mam dużo malutkich wzorków, ale niestety do samodzielnego przeniesienia na kanwę, chyba, że rozrysować na kanwie można

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie wiem, gdzie można nadrukować wzór na kanwie. Szkoda, że pasmanterie nie mają takiej usługi. Przecież sprzedają kanwy z nadrukami, to czemu tych małych nie drukują? :( Na ali są takie, a w Polsce nie ma.

      Usuń
  2. Spróbuję flamastrami rozrysować jakiś wzór i jak wyjdzie, to pokażę Ci. Gdyby Ci się spodobało, mogę pokombinować i przesłać Ci.
    Co do firm mulin, to rewelacyjna jest madeira. Tylko i cena wysoka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, że Ci się w ogóle chce. <3
      Obiecałam sobie, że jak przyjdzie jakiś wzór z ali, to dokupię po jednym kolorze z każdej tej lepszej muliny i zobaczę, która mi najlepiej pasuje. Na małych wzorach to chyba nie powinien być aż tak wysoki koszt. Chociaż na ali jest tyle pięknych dużych wzorów, że nie wiem, czy się nie złamię!

      A mam pytanie. Na ali są wzory krzyżykowe, które mają obwódkę z back stotch (nie wiem, jak to się po polsku nazywa). Co się robi najpierw? Ten back stitch czy krzyżyki w środku?

      Usuń
  3. W każdej książce z poradami, każą zaczynać haft od środka. Szczerze mówiąc, ignoruję to za każdym razem.
    Zacznij od tego miejsca, od którego jest Ci wygodniej.
    Ja wybieram najbardziej wysunięty punkt po lewej stronie. Brzegi, ramki i inne tego typu rzeczy robię na końcu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam jeszcze inny pomysł. Pojedynczą kolorową nitką wyhaftować wzorki, zebyś mogła na nich haftować już muliną, to chyba byłoby lepsze. Aż jutro spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już wiem, co to ten back stotch. Robi się to na wyhaftowanym wzorze.
    Ja tego nie robię. Rezygnuję z tego, wolę rozmyte wzory. Chyba, ze obrazek tego naprawdę wymaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj, żebyś się na darmo nie narobiła. :( Obawiam się, że przy haftowaniu wzoru mogę mieć potem problem z wbiciem igły, no i chaos na wierzchu może być i się nie połapię. :(
      Czytałam, że są flamastry zmywalne do rysowania wzorów. Ale myślę, że i zwykłymi by się dało nanieść wzór na kanwę. Tylko ja muszę mieć wypełniony kolorem, nie tylko kontury, to jest problem. :(

      Usuń
  6. Ja lubię ten kontur. To będę go robić na końcu. ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za komentarze! Wiele dla mnie znaczą! <3 Komentarze na blogu to dla mnie jak powrót do naszej wielkiej blogowej rodziny, do tego, jak to było jeszcze kilkanaście lat temu, przed fb, kiedy blogi żyły i to tu toczyło się życie blogowe. Fajnie jest to znowu czuć. :)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję!