poniedziałek, 22 lipca 2019

Kwiatki, czyli Wyjście ze strefy komfortu

Prace z kwiatkami są zawsze najtrudniejsze, wymagają wyjścia ze strefy komfortu, a efekt i tak jest wątpliwy, ale właśnie taki temat - rośliny - Hubka wymyśliła na lipiec, więc nie miałam wyjścia i powstała taka mini praca do mini art journala. Będą jeszcze 3 kartki w tym stylu, ale później. Na razie udało mi się skończyć tylko to.


Na tło nakleiłam porwane paski papieru, żeby stworzyły ramkę, choć potem i tak tego nie było widać. Nałożyłam gesso, a na nie przez maskę pastę pękającą. Ta pasta wyjątkowo ładnie pęka, nawet jeśli się ją nałoży cienką warstwą - nawet tu widać, że popękała na delikatnych i cieniutkich zawijaskach.


Potem wszystko popryskałam mgiełkami. Pryskałam tak długo, aż efekt mnie zadowolił, a potem zajęłam się motylkami. Na nie też nałożyłam gesso, popryskałam mgiełkami, a potem użyłam pasty pękającej, która miała popękać gesso, ale znowu (!!) tego nie zrobiła. Kiedy wyschła, nałożyłam na nią pastę cracle glaze. Ta popękała ładnie, ale znowu - tak samo jak to było przy poprzednim użyciu pasty pękającej gesso - spod mgiełek wylazły białe plamy. Ta pasta, zamiast spękać gesso, robi białe plamy na kolorowym tle. Totalnie bez sensu. Białe plamy popsuły cały efekt!




Nic się nie może zmarnować, więc jeszcze raz popryskałam motylki mgiełkami. Plam nie dało się już zakryć całkowicie, ale teraz wyglądają jak zamierzone. ;>

Zajęłam się w końcu kwiatkami. Wycinanie nie było aż tak tragiczne, jak się spodziewałam, bo wykrojniki są połączone. Nie rozcinałam ich, tylko tak grupowo wkładałam do maszynki. Bardzo to wygodne w tym przypadku. Kwiatki wycięłam z papieru wizytówkowego i już wiem, że muszę kupić jakiś o większej gramaturze, bo standardowa jest zbyt mała! Barwiłam kwiatki distress markerami i ecolinami w pisakach, pryskając obficie wodą, co powodowało, że kwiatki i listki odrywały się od łodyżek w cienkich miejscach. Przy okazji wyrzuciłam 8 distress markerów! Bo znowu - przestały pisać, mimo że ich nie używałam! To kolejne media, których nie będę już kupować i nie polecam. Tusze distress jakoś działają i też da się nimi mkolorować, więc odpuszczę sobie markery. Nie wiem, co to za durna moda, żeby media stawały się niezdatne do użycia, mimo że się ich nie używało i przechowywało odpowiednio. Markery Ecoline, Clean Color i Karin były przechowywane w tej samej puszce - nota bene to puszka Rangera, specjalnie do przechowywania distress markerów właśnie - i nic im nie dolega. Wyschły wyłącznie distressy! To kolejny bubel tej firmy!

Z kwiatkami było najciężej. Chciałam je utrzymać w kolorystyce jesiennej, jak tło, ale jednocześnie nie chciałam, żeby się z tym tłem zlały. Spróbowałam więc odwrócić proporcje kolorów, a więc na kwiatki nałożyłam te kolory, które na tłach występowały w niewielkiej ilości, ale jednak występowały. Wprowadzenie nowych kolorów trąciłoby pstrokacizną. Tła są brązowe z lekką domieszką kolorów jesiennych - zieleni, fioletu, niebieskiego, więc te kolory dominują na kwiatkach. Jednocześnie tła są w miarę jasne, więc kolory kwiatków wybrałam dość intensywne.


To jest jedno zdjęcie, nie kolaż, zrobione zostało na pufie przy oknie, nie było tam żadnego cienia, a mimo to górne tła wyszły dużo ciemniejsze niż dolne. W rzeczywistości są wszystkie tak samo jasne jak te na dole.

Robienie motylka też nie było najłatwiejsze. Chciałam przykleić do niego stalówkę i drucik, ale gel medium mnie nie przekonywało. Co prawda już kiedyś przyklejałam do pracy metalowe elementy właśnie na gel medium, ale to była praca do smasha, a tu jeden z motylków miał być przyklejony do kartki. Ta, jak wiadomo, jest ciągle ruszana, otwierana, czytana, pewnie i zginana - choćby przez pocztę - więc motylek nie może się odkleić. Tak więc stalówkę przyczepiłam do motylka... drucikiem!


Pod spodem drucik biegnie pod motylkiem. Na kadłubie motyla zrobiłam 2 dziurki - na górze i na dole - i przez nie przewlekłam drucik. Niestety nie polecam Wam grubych drucików. Ten ma ok. 1 mm i wymagał gięcie i przytrzymywania 2 parami cążków do biżuterii. W dodatku dał się nawinąć na wykałaczkę, ale zsunąć z niej już nie, musiałam go odkręcić, dlatego wygląda, jak wygląda. ;) Następnym razem użyję cieńszego drutu.

Kartki pokażę Wam, jak je wreszcie zrobię, a dziś tylko wpis do mini smasha. Kwiatki przykleiłam do bazy magikiem i tylko na dole w strategicznych miejscach, czyli głównie pod motylem. Motyla dokleiłam na kostkach dystansowych - drucik to wymusił, nie dało się przez niego przykleić motyla na płasko (planowałam go wkleić tylko za kadłubek). Kostki (posmarowane dodatkowo także magikiem, żeby trzymały lepiej) umieściłam po obu stronach drucika, czyli w praktyce po obu stronach stalówki. Po jednym rzędzie. Reszta powierzchni skrzydeł nie jest przyklejona. Ponieważ papier wizytówkowy okazał się zbyt cienki, obie główki kwiatków też podkleiłam kostkami - po jednej na kwiatek. Tym sposobem nie przylegają do tła, ale się nie urwą z czasem.













***
Pracę zgłaszam na wyzwania:

1. Rośliny u Hubki


2. Anything Goes
(do 25.07)

3. Dzika natura
(do 10.08)


4. Kwiaty
(do 6.08)


5. Kobieca natura
(do 28.07)


16 komentarzy:

  1. Piękna praca powstała te motylki są takie urokliwe ...wspaniale się prezentują :) Cudo !Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh this is beautiful and I just love the butterfly with his pen nib body. Thanks for sharing at Digichoosday this week.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Ale serce moje skradły motyle!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna praca, a ten motyl zachwyca 💕 cudowne kolory 😍 dziękuję bardzo za odwiedziny na moim blogu i za każde słowo, które u mnie zostawiasz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne sa te tła :)
    Bardzo mi się podoba motyl ze stalówką - naprawdę fajny i głeboki

    OdpowiedzUsuń
  6. Tła sa genialne! Motyl ze stalówką- też. Sama jestem ciekawa, co z tymi białymi plamami...nie powinno tak być. Całość bardzo udana, więc było warto! Buziaki! PS Ja uwielbiam motyw koniczyny marokańskiej, więc możesz zgadnąć, które tło mnie najbardziej zachwyca:-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Te białe plamy mnie najbardziej wkurzają. Byłabym gotowa przeboleć, że pasta nie pęka, bo sama z siebie daje i tak fajny efekt - coś jak matowe gel medium - więc można by ją wykorzystać. A tak to nie wiem, co z nią zrobić. Postępowałam wg instrukcji, pasta nie jest przeterminowana, nie wiem, co jest.

      Ewcia, za chwilę wrzucę notkę z resztą kartek. Tego tła z marokańską koniczyną prawie nie widać. :D

      Usuń
  7. Bardzo fajna i ciekawa praca! Dziękuję za udział w wyzwaniu Essy-Floresy. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Urocza karta. Bardzo podoba mi sie sposób wkomponowania motyla.

    OdpowiedzUsuń
  9. Urocze...Motyl wymiata. Dziękuję za udział w Essowym wyzwaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajna praca. Dziękuję za udział w wyzwaniu Essy-floresy.pl xo Magda

    OdpowiedzUsuń
  11. Tła i motyle są genialne 😍 dla mnie praca bez kwoatówto wyjscie ze strefy komfortu...

    OdpowiedzUsuń
  12. fajne :) motylki świetnie się prezentują :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudna praca! Dziękuję za udział w zabawie Art Piaskownicy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Motyl ze stalówką przyciąga uwagę :)Dziękuję za wspólną zabawę z APScraft :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za komentarze! Wiele dla mnie znaczą! <3 Komentarze na blogu to dla mnie jak powrót do naszej wielkiej blogowej rodziny, do tego, jak to było jeszcze kilkanaście lat temu, przed fb, kiedy blogi żyły i to tu toczyło się życie blogowe. Fajnie jest to znowu czuć. :)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję!