Wracam do tematu gór wysokich. Tym razem bez cytatu, bo obraz mówi sam za siebie. Wiecie, lata temu, kiedy byłam nastolatką i osobą sprawniejszą niż teraz, marzyłam o kursie wspinaczkowym. Chciałam jeździć w skały, ale lekarz nie dopuścił mnie do kursu. I miał rację, choć o tym nie wiedział, bo nie powiedziałam mu o dyslokacjach. Nie ze złej woli - jeszcze wtedy byłam przekonana, że każdy tak ma i że skoro wszyscy dają sobie radę, to i ja mogę. To była bzdura, bo wyobraźcie sobie, że wisicie w skale i palce, którymi się wpijacie w skalną szczelinę, żeby się utrzymać, wypadają Wam ze stawów. Albo dyslokujecie palce stóp... i co wtedy? No właśnie. Ale myślałam o wspinaczce, bo marzyły mi się trudniejsze szlaki niż te w Karkonoszach. Ostatnią górą, na jaką weszłam samodzielnie, był Mały Kościelec, ale trzeba mnie było z niego sprowadzać, i to bokiem, bo nie byłam w stanie wyhamować kolan - mięśnie i ścięgna też są w 6a wiotkie.
Wspinaczka przeszła mi błyskawicznie, kiedy się dowiedziałam, że wspinacze rysują skały wbijanymi w nie hakami. W dodatku są to ciągle nowe haki, bo te raz wbite nie zostają tam na zawsze, tylko po jakimś czasie luzują się i wypadają. Już to było dla mnie nie do zaakceptowania - niszczenie gór bez powodu, bo przecież nie ratuje się w ten sposób niczyjego życia, nie zwraca się naturze wymarłego gatunku itd. Ale zainteresowanie wspinaniem i górami pozostało po dziś dzień. Tylko że teraz wiem już dużo więcej. Wiem np., że jedną z nielicznych wspinaczek, które znosiły śmieci po sobie, była Wanda Rutkiewicz. Niestety nie znosiła wszystkich swoich śmieci, ale przynajmniej część. Tak rzadko się słyszy, żeby wspinacze to robili! Pojedyncze akcje sprzątania nie wystarczą, a kary za śmiecenie są wciąż za niskie, skoro bardziej się opłaca je zapłacić, niż posprzątać po sobie.
O Evereście mówi się, że to najwyższa góra śmieci na świecie. Ilości śmieci idą w dziesiątki ton! I to nie jest tylko porzucony sprzęt, namioty czy odpady po żywności. To są także tony (!!) ekskrementów oraz dziesiątki ciał, które w tak niskiej temperaturze się nie rozkładają. Problem jest już tak duży, że grozi rozprzestrzenianiem się chorób. Przecież u stóp tych gór mieszkają tambylcy, ludzie, którzy korzystają z zatrutej śmieciami wody, żyją w zatrutej przez wspinaczy przyrodzie. Dziwi mnie, że państwa na to pozwalają, że Szerpowie na to pozwalają, przecież to ich miejsce na ziemi! A już zupełnie nie wiem, gdzie wspinacze mają moralność, sumienie i empatię, zaśmiecając i dewastując środowisko innym ludziom i zwierzętom! Ludzie tam mieszkający korzystają z wody pitnej wytworzonej przez topniejące lodowce - tak, właśnie te lodowce zanieczyszczone tonami ludzkich wydzielin i ich martwymi ciałami.
Tu możecie przeczytać o tym kilka artykułów:
Najwyższa na świecie góra śmieci. Smutna prawda o Himalajach
Sprzątają Mount Everest. Osiem i pół tony śmieci w dwa miesiące
Himalaje i góry śmieci. Rozmowa z Piotrem Tomalą, szefem Polskiego Himalaizmu Zimowego
Najwyższa góra śmieci
Najwyższe na świecie wysypisko śmieci
Tak, dobrze widzicie. To są trumny. Autentyczne ciała zmarłych. Zdjęcia pochodzą z epoki wiktoriańskiej - wtedy tak właśnie fotografowano swoich zmarłych. Zresztą nie tylko tak. Fotografowie mieli specjalne stojaki, do których mocowali martwe ciała, i robili pozowane zdjęcia rodzinne, na których ciała udawały żywych ludzi, czasami śpiących, czasami nie. Polecam poszukanie takich zdjęć na Pintereście - jest ich tam wiele i są niezwykłe. Ja wybrałam akurat te w trumnach, żeby nie było wątpliwości, że chodzi o martwe ciała, o doczesne szczątki człowieka, który nie żyje, który zginął w górach. Na niektórych górach przy szlakach na szczyt leży wiele ciał i wspinacze je za każdym razem mijają.
Oprócz ciał na kolażu zobaczycie jeszcze porzucone butle z tlenem, ekskrementy i górę śmieci. Tej górze się przyjrzyjcie. Pomiędzy trumną a butlą, na białym tle śniegu, widać za nią symboliczny cień dwojga ludzi radośnie pijących winko i nie przejmujących się śmieciami pozostawionymi po sobie. Ręka po lewej stronie trzyma autentyczne ciasteczko czekoladowe z okazji Halloween, ale tego nikt nie musi wiedzieć, prawda? Wygląda bardzo realistycznie. :)
Nie mam pretensji o to, że wspinacze często nie ratują swoich kolegów. Być może jest to niesportowe i niemoralne, nie będę się kłócić, ale kiedy samemu jest się w stanie zagrożenia życia, to trzeba ratować przede wszystkim siebie, żeby tych martwych ciał było raczej mniej niż więcej. Ciała nie da się znieść ze strefy śmierci - trzeba mieć dwie wolne ręce, żeby móc samemu zejść. Z tego samego powodu nie da się też nikogo sprowadzić. Jeśli ktoś nie jest w stanie zejść o własnych siłach, to umrze. I każdy, kto wyrusza w góry wysokie, jest tego świadom. Niemniej jednak wyprawy powinny być zobligowane do opłacenia ekipy, która zniesie ciała i śmieci. Taka ekipa wymaga co najmniej 20 osób, żeby było w miarę bezpiecznie, ale przecież zrobić to trzeba! Nie można tak bezkarnie dewastować przyrody!
Ten kolaż to mój niemy protest.
Zastanawiam się jak można równocześnie kochać góry i j tak niszczyć.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że to możliwe. Jak kochasz, to nie krzywdzisz, nie niszczysz, tylko wręcz przeciwnie. Jestem przekonana, że wspinacze kochają - ale siebie. :(
UsuńJak zwykle, świetny kołaż
OdpowiedzUsuńWow, bardzo wymowny jest Twój obraz. Poruszyłaś niezmoiernie ciekawy temat, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietny kolaż - wymowny
OdpowiedzUsuńCzytając twojego bloga człowiek dużo nowych rzeczy się dowiaduje , plus jeszcze podziwia twoje piękne prace . Brawo TY :) Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Staram się ciekawe rzeczy wyszukiwać, czy może raczej pokazywać tu to, co mnie samą zaciekawi. :)
UsuńBardzo wymowny. Z zaciekawieniem przeczytałam Twój wpis. A zdjęcia na Pintereście - niesamowite. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki. Cieszę się, że zajrzałaś do tych zdjęć, staram się zawsze wyszukiwać ciekawe linki. W tamtych czasach takie pośmiertne zdjęcia często były jedynymi pamiątkami po zmarłych.
UsuńŚwietny, bardzo wymowny kolaż. Niestety, na większości szlaków widać, że ludzie nie szanują przyrody.
OdpowiedzUsuńMnie akurat wspinaczka nie pociągała, choć przeszłam kilka bardzo trudnych tatrzańskich szlaków, gdzie w zasadzie, trzeba było się wspinać już. Ale wolę wędrować - przed siebie podziwiając świat wokół.
Ja też. Wolę się skupiać na widokach dookoła, niż cały czas musieć patrzeć, gdzie stawiam stopę i gdzie wpijam palce. Wędrówka poza tym tak nie dewastuje, zwłaszcza jeśli się nie schodzi z wyznaczonych szlaków.
UsuńDzięki temu kolażowi i Twojemu wpisowi, mam chwilę refleksji nad światem który nas otacza. Nie myślimy o tym, co będzie za naście lat. Szkoda, że nie dbamy o miejsca w okół nas.
OdpowiedzUsuńTo prawda. :( Ale to, co będzie za naście lat, to jedno, a to, co jest teraz, to drugie. Przecież to TERAZ w tych górach żyją ludzie i zwierzęta, których się pozbawia wody pitnej i naraża na ciężkie choroby i śmierć. Jak to możliwe, że wspinaczom to nie przeszkadza?! Gdyby scrapbooking powodował takie konsekwencje, to czy robiłabyś kartki dalej? Bo ja nie, nawet gdybym to kochała nad życie, to jakie mam prawo robić coś takiego innym, niewinnym ludziom, zwierzętom, przyrodzie? I tak się już wystarczająco martwię o papier - bo i prawdziwy papier, i papier bezdrzewny są szkodliwe dla natury. W pierwszym przypadku niszczymy drzewa - dla hobby, dla widzimisię. W drugim - tworzymy coś, co się za szybko nie rozłoży niestety, a samo wytworzenie jednego i drugiego jest szkodliwe. W przypadku scrapbookingu nic w zamian jeszcze nie wynaleziono, ale np. w przypadku książek już tak! Są czytniki od dawna, nie ma już potrzeby ani uzasadnienia, żeby niszczyć drzewa, a jednak ludzie nadal to robią. To jest koszmarne. Funkcjonuję od zawsze na zasadzie less waste, zanim to tak nazwano. Babcia, która przeżyła wojnę, mnie tego nauczyła. Wyrzucam jak najmniej. Jedzenia nie wyrzucam w ogóle. I tak mam dużo śmieci. To ile muszą mieć śmieci ci, którzy się tym nie przejmują? A wspinacze to już w ogóle są poza kategorią, ich śmieci idą w tony!
Usuńświetny przekaz, poruszyłaś ważny temat i bardzo dziękuję,że podzieliłaś się wiedzą w tym temacie, bo nie byłam świadoma tego problemu.
OdpowiedzUsuńBardzo wymowny kolaż.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, z przekazem. Dzisiejsza praca daje dużo do myślenia.
OdpowiedzUsuńI przyjdzie taki dzień, kiedy zasypią nas nasze własne śmieci...
OdpowiedzUsuńObawiam się, że ten dzień już nadszedł. :( Zamiast utylizować śmieci, wywozimy je do krajów III świata. A kilka miesięcy temu przecież to sama Polska przyjęła tony śmieci z EU! Śmieci znajdują się nawet na dnie Rowu Mariańskiego, mimo że człowiek nigdy tam nie dotarł. Śmieci zabijają zwierzęta, także morskie. A najgorsze są elektrośmieci. :(
Usuńhttps://www.swiatobrazu.pl/smieci-z-calego-swiata-na-zdjeciach-alejandro-durana-32145.html
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/smieci-z-zagranicy-plona-w-polsce-beda-zmiany-przepisow/89zt63h
https://www.deon.pl/wiadomosci/swiat/art,27613,ogromna-sterta-smieci-dryfuje-u-wybrzezy-tajlandii.html
Nawet kosmos zaśmieciliśmy!
https://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/polacy-pomoga-lapac-kosmiczne-smieci,530895.html
Świetny wpis. Nigdy o wspinaczce nie myślałam w ten sposób. Dzięki :) Kolaż świetny i bardzo wymowny. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietny kolaż ze świetnym przekazem...
OdpowiedzUsuńŚwietny kolaż z niesamowitym przekazem, niestety ale nie tylko góry, nasze lasy wyglądają tragicznie, mieszkam na Jurze i niejednokrotnie serce mi pęka jak widzę wyrzucone śmieci w lesie. Ludzie nie doceniają to co mają. Przykre :(
OdpowiedzUsuńTo prawda, człowiek niszczy wszystko. Śmieci leżą nawet tam, gdzie człowiek nigdy nie dotarł. :(
UsuńŚwietny przekaz...
OdpowiedzUsuń