Na marcowe wyzwanie u Ching-Chou zrobiłam wpis do mini art journala. Najpierw przygotowałam inny wpis, bo pomyliło mi się, że temat to wiosna właśnie, a okazało się, że... Easter/Floral, więc moja panna z żukami nie pasowała. :) Cóż, będzie na inne wyzwanie.
Pióra na sukience potraktowałam jak liście i mam wiosenną pannę. :)
Cytat pochodzi oczywiście z książki Beaty Krupskiej i o ile pamiętam, te słowa wypowiada Makrauchenia. :) Skojarzył mi się z tym, że na wiosnę, khem, wszystko wyłazi, nie tylko z jaskiń. :>
Tło wykonałam gelatosami z delikatnym udziałem mgiełki Lindy's, dlatego skrzy się pod światło.
Ładnie soczysta ta zieleń. W moich kolorach ta praca.
OdpowiedzUsuńNo patrz, a ja wyszłam ze swojej strefy komfortu :)
UsuńŚwietna praca. I - jak zwykle - bardzo trafnie dobrany tekst.
OdpowiedzUsuńCiekawy wiosenny wpis.
OdpowiedzUsuńŚliczna jest ta dziewuszka. Ale i tak zawsze najbardziej mnie poruszają Twoje sentencje....
OdpowiedzUsuńA ja najbardziej lubię w Twoich pracach tła są zawsze świetne :)
OdpowiedzUsuńTło mnie zachwyciło, ale wiosenna panna też jest cudna :)
OdpowiedzUsuńWspaniały kolor sukni, soczysta wiosenna zieleń :) Super praca!
OdpowiedzUsuń