Tej samej nocy co zakładki i kolczyki zrobiłam pudełko dla M. Pudełko ma skazę, ale postanowiłam pokazywać też te mniej udane prace. Dotknęłam mokrej serwetki palcem i kawałek na palcu został. Ale mnie takie skazy w ręcznie robionych przedmiotach nie przeszkadzają, wyleczyłam się z perfekcjonizmu już dawno, EDS temu sprzyja. ;)
Pudełko miało w ogóle niefart. Chciałam zrobić jedno dla siebie, a drugie dla M. To miało być moje, miałam nakleić serwetkę z labkiem. Niestety okazało się, że braknie mi białej farby. Malowałam je tylko 3 razy. Nie wiem, kiedy będę mogła znowu zrobić zamówienie. Bardzo fajne jest to pudełko z dekielkiem. Chyba zrobię ich więcej. ;)
Drugie pudełko mnie wkurzyło. Decoupage nie nadaje się dla mnie, bo wymaga cierpliwości, godzin czekania między każdą warstwą farby. Ja nie będę czekać. Za pierwszym razem przykleiłam serwetkę na morką jeszcze białą farbę, więc się cała pomarszczyła. Marszczenie to jeszcze nie problem, nie wpływa to na obrazek, który nadal jest ładny. Niestety serwetka na wierzchu wyszła dziwnie rozbielona. I tu już nie wiem dlaczego, Używałam co prawda innej, nowej farby, ale lakieru tego samego co zawsze. Zdarłam więc serwatkę papierem ściernym i na nowo nałożyłam. Tym razem odczekałam dobę, aż farba wyschnie. I co? I jest dokładnie to samo! Serwetka pomarszczona i rozbielona. Nie było wcześniej takich efektów. Kota kładłam na tej samej farbie, tylko z innego opakowania, mniejszego. Skończyło się, więc kupiłam nowe opakowanie TEJ SAMEJ farby, tylko większe. Wszystko inne było jak zawsze. I mimo to nie wychodzi.
Zobaczcie - kot ma ładne, intensywne kolory, a labek jest jakby pokryty mgłą. Nie mam pojęcia, o co chodzi! Biję się z myślami i zastanawiam, czy znowu tej serwetki nie zedrzeć. Ale jak za trzecim razem znowu będzie to samo? Nie będę przecież po raz kolejny robiła czegoś, co wymaga bezsensownej cierpliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za komentarze! Wiele dla mnie znaczą! <3 Komentarze na blogu to dla mnie jak powrót do naszej wielkiej blogowej rodziny, do tego, jak to było jeszcze kilkanaście lat temu, przed fb, kiedy blogi żyły i to tu toczyło się życie blogowe. Fajnie jest to znowu czuć. :)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję!