Brakuje mi zdjęć do smasha, ale tła dziergam. To moje trzecie tło mixed mediowe - dopiero! Nic nie umiem! Muszę eksperymentować, samodzielnie sprawdzać, czego nie znoszę, no ale nikt mi nie powiedział, że np. mika spływa w całości razem z wodą, nie rozpuszcza się jak akwarela w proszku.
Więc najpierw wybrałam w smashu tło, które mi się nie podoba, i zakleiłam je śmieciami. Właśnie tak - w scrapowaniu lubię to, że wykorzystuje się wszystkie śmieci. ;)
Potem na tanim papierze akwarelowym nakleiłam taśmę maskującą, żeby zrobić jakąś teksturę, zamalowałam ją cienką warstwą gessa i nastemplowałam to, co chciałam.
Wszystko pokolorowałam ecolinami, a na koniec wycięłam. To było najtrudniejsze. Zajęło mi godzinę i była to godzina koszmarnego bólu - śródręcza, kciuka, nadgarstka, ścięgien aż po łokieć - bolały dokładnie te miejsca, których w środę nie
ostrzyknęliśmy volonem, bo wtedy nie bolało...
Tło nie wyszło takie, jak chciałam. Myślałam, że mika spryskana wodą da mi taki efekt jak akwarela w proszku. Tymczasem część mik pięknie się rozpuściła w wodzie (Finnabair), a część się przesuwała w całości, w ogóle nie robiąc żadnego koloru (Ranger). Finnabair ma miki bardzo drogie - niestety znowu widać, że ta cena nie jest z kosmosu i lepiej uzbierać trochę kasy i kupić droższe miki, niż rzucić się na tańsze.
Kiedy mika okazała się nie działać, jak chciałam, straciłam serce do tego tła. Potem już tylko czyściłam na nim stemple, nie patrząc, gdzie je wbijam, bo smash leżał poza zasięgiem mojego wzroku, ale w zasięgu ręki. :)
Może by je tak jeszcze wytuszować dookoła?
Wybaczcie jakość zdjęć - mam do dyspozycji tylko buraka, więc moje zdjęcia nigdy nie będą tak ładne jak u innych scraperek.
W ogóle widzę, że kiedy mnie tu nie było, blogspot zmienił wygląd bloga - na gorsze, wstawiając białe pasy po bokach. Wielka szkoda.