To ważna dla mnie praca i mam nadzieję, że nie przejdzie bez echa. Zrobiłam ją na wyzwanie na
blogu Mo's. Tematem jest wiosna, a dla mnie wiosna to maj, a maj to zawsze Miesiąc Świadomości
EDS6a. Planuję więcej takich tematycznych prac, ale dotąd mi się to nigdy nie udało, a w tym roku nie mam nadal manii, więc... trzymajcie kciuki, żeby coś się zmieniło.
Rozmiar pracy pasuje do smashbooka. Jako tło wykorzystałam papier z ITD Collection. Nakleiłam go na czarną bazę, bo lubię czarne ramki, a smash nie ma czarnych kart jak art journale. Papiery są cudnie wiosenne, a do tego dodałam kwiatki wycięte wykrojnikami i pokolorowane markerami alkoholowymi. Tymi samymi markerami pokolorowałam też dziewczynę, stempelek z Mo's Digital Pencil. Nie dokleiłam jej włosów ani czapki, bo łysa glaca jest symbolem EDS6a - nowotwory śluzówek (wszystkich obecnych w organizmie ludzkim) to jeden z podstawowych objawów tej odmiany choroby. Oczywiście między innymi. Te inne możecie zobaczyć [
TUTAJ].
Tego rodzaju nowotwory u kobiet z 6a bardzo trudno leczyć. Nie można zastosować standardowego leczenia jak u zdrowych kobiet, nie można usunąć np. macicy, co nie tylko likwiduje raka, ale też bardzo zmniejsza możliwość przerzutów. Odkąd u szóstki pojawi się stan przedrakowy, musi przyjmować chemię już do końca życia, bo jej odstawienie najczęściej powoduje rozwijanie się raka. Mój stan przedrakowy trwa już ok. 6 lat i przez cały ten czas przyjmuję depo-proverę. Ona ratuje mi życie, więc przynajmniej na raka (tego konkretnego raka) nie umrę. :) Gdybyście mieli kilkanaście, kilkadziesiąt objawów potencjalnie śmiertelnych, docenilibyście wyeliminowanie choćby jednego. :)
Wracając do pracy - na koniec pastą brokatową nałożyłam wzorek przez maskę i dokleiłam napis.
Chciałabym, żebyście z tej notki zapamiętali jedno: rak to tylko objaw. Jeden z wielu objawów ciężkiej choroby. Jeden z wielu znacznie cięższych objawów. To dobry objaw - chyba jedyny, którego się można pozbyć, bo z raka ma się szansę wyzdrowieć, z EDS6a - nie. Nawet jeśli to zdrowienie wymaga chemii do końca życia, to jednak w innych, znacznie cięższych objawach EDS6a to nie jest możliwe.
Często spotykam się z takimi reakcjami, że kiedy mówię, że choruję na EDS6a, to po ludziach spływa, jakby to było coś lekkiego. A jak rozmawiamy o jednym, TYLKO JEDNYM, LEKKIM, objawie typu rak, to ludzie nagle się użalają i wyrażają współczucie. No chyba jednak nie tak to powinno wyglądać, prawda? Nikomu nie przyjdzie do głowy się zastanowić, że skoro rak należy do tych lekkich objawów, to jakie są te inne? A te inne ma się na co dzień przez całe życie i nie ma na nie żadnej chemii...
Pracę zgłaszam do
wyzwania - Spring 29.04