Kolejny wpis do art journala 15x15 i na zabawę na grupie SheepSki Design, który wygląda inaczej, niż miał. Ale nie marudźcie: nawet jeśli coś nie wychodzi tak, jak miało wyjść, to jeszcze nie znaczy, że wychodzi źle. :)
Byłam przekonana, że mam wykrojnik fortepianu, ale okazało się, że jednak nie - nawet go nie zamówiłam, miałam tylko zamiar! Więc znalazłam szablon w podobnym kształcie, wydrukowałam go i wycięłam. Tak, każdy czarny klawisz jest wycięty ręcznie i podklejony tekturką (widać to, bo rzucają cień).
Tło potuszowałam distressami na mokro. Pierwotnie planowałam wsunąć tam prawdziwy papier nutowy, ale nie wiedziałam, jak się na nim zachowają tusze, więc postanowiłam, że po tuszowaniu wyembossuję nuty. I zapomniałam! Więc już po fakcie odbiłam je stemplem.
Wykorzystałam digisa SheepSki Design, bo bardzo mi się spodobał, ale nie umiem kolorować sukni, więc ją odcięłam, teraz wygląda, jakby to była lekka sukienka, a nie suknia balowa. :) Planowałam zrobić paper piecing, ale nie pasował mi żaden papier (to jest zawsze ten problem - jak potrzebuję konkretnego papieru, to nigdy nie ma takiego, jaki by pasował, więc zawsze muszę tło robić sama), więc potuszowałam sukienkę tą samą metodą co tło i nakleiłam.
Resztę stempla pokolorowałam promarkerami. Obwód dekoltu pociągnęłam Nuvo Glitter Drops. Przecież bym nie przeżyła pracy bez glitteru! Wyschło dosłownie w godzinę! I od razu mogłam wsadzić pracę w książkę, żeby się prostowała (brystol się faluje od tuszowania).
Cytat "Każda kobieta to fortepian - tylko trzeba umieć grać" pochodzi z "Moralności pani Dulskiej" Zapolskiej, ale to chyba pamiętacie. :)
Cytat też miał być inny, planowałam coś o stracie i z tą myślą robiłam ten wpis, ale Zapolska nie mogła mi wyjść z głowy i ostatecznie wygrała.
Z podklejaniem napisu też była zabawa. Dymo nie ma już taśmy, Word odmówił mi w ogóle działania (mogę otworzyć, ale tylko do odczytu, jak próbuję cokolwiek napisać, to wywala błąd i się zamyka - restart nie pomaga, nie wiem, o co chodzi), podklejenie czarnym brystolem spowodowało, że napis zginął na czarnym tle, więc dokleiłam jeszcze jedną białą warstwę.
Ostatnio mam wielką frajdę, bo w ciągu 30 ostatnich dni aż 6 razy wygrałam różne wyzwania. Wcześniej w ciągu kilku lat wygrałam może jakieś 3 razy. I po ostatnich przejściach zaczęłam myśleć, że chyba przestanę zgłaszać się do polskich wyzwań.
Zagraniczni organizatorzy zawsze, ale to zawsze powiadamiają wygranych o tym, że wygrali. Oznaczenie na fb to jest norma, a oprócz tego dostaję maile, wiadomości na fb, a raz nawet organizatorka odnalazła mnie specjalnie na Etsy i wysłała mi stamtąd wiadomość, bo przez 2 dni nie zgłaszałam się po nagrodę (myślałam, że nagrodą jest satysfakcja :)).
Polscy organizatorzy dokładnie odwrotnie. O ostatniej wygranej dowiedziałam się przypadkiem - nikt mnie nie powiadomił. I tak samo było ze wszystkimi polskimi wygranymi, poza jedną. To jest wyjątkowo dziwne, bo przecież organizatorzy odwiedzają zawsze wszystkie blogi i komentują każdą zgłoszoną pracę, często po kilka razy! Skomentowanie kilkadziesiąt razy jest możliwe, ale skomentowanie raz - wygranej pracy - już możliwe nie jest? Oświećcie mnie, o co z tym chodzi, proszę. Dlaczego jest tak dziwnie, jakby zniechęcali ludzi do udziału?
***
Praca leci na wyzwania i zabawy:
1.
SheepSki
2.
Czarno to widzę
(do 30.11)
(do 5.12)