Dwa wpisy obok siebie, zupełnie różne, ale tło wymusiło podobieństwa, bo szkoda mi było je całkowicie przykrywać.
Po lewej stronie zdjęcie z Potoków z 2012 roku. Dobrze jest robić zdjęcia. Zobaczcie, to stuletnia wioska w środku miasta, 10 minut od metra. Ta wioska ginie, nie wiem, czy ten dom w ogóle jeszcze istnieje, czy władze zupełnie pozwoliły mu zniszczeć, zamiast szybko wyremontować, żeby nie stracić kolejnego zabytku.
Na drugiej stronie autoportret z Wackiem. ;) Zdjęcie jeszcze starsze niż to poprzednie.
Tak to było kiedyś. Potoki jeszcze istniały, dom stał, ja chodziłam, a Wacuś żył. Tego wszystkiego już dawno nie ma.
Popsuł mi się trymer, zaczął ciąć w łuk, zamiast w prostą linię. I nie wiem dlaczego! Zdjęcia i brystol musiałam ciąć ręcznie nożyczkami, dobrze, że mam T- ruler! Żelopis Signo mnie rozczarował, w ogóle nie chciał pisać, a przecież to tylko czysty brystol, bez żadnych mediów! Tym razem sprawdził się Gelly Roll, na którym już kiedyś postawiłam krzyżyk, bo właśnie po niczym nie chciał pisać. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za komentarze! Wiele dla mnie znaczą! <3 Komentarze na blogu to dla mnie jak powrót do naszej wielkiej blogowej rodziny, do tego, jak to było jeszcze kilkanaście lat temu, przed fb, kiedy blogi żyły i to tu toczyło się życie blogowe. Fajnie jest to znowu czuć. :)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję!