Moje "Pamiętamy" nie zawiera znaczka Warszawy walczącej, choć moi przodkowie walczyli. Ale walczyli o ludzi, nie przeciw nim. Kto zna historię, ten wie, że powstańcy wyrzucali na bruk Polaków z ich mieszkań, jeśli to mieszkanie im się spodobało np. na kryjówkę. Rodzinę mojego pradziadka powstańcy wyrzucili na rozstrzelanie, prosto przed karabiny Niemców. Przeżył tylko mój dziadek i prababcia. Dziadka na gestapo niemal zabito, stracił wszystkie zęby i zdrowie. Resztę rodziny rozstrzelano.
Pradziadek wybrał Warszawę, bo ją kochał. Mimo austriackich przodków nie podpisał nigdy Volkslisty. Wykorzystywał swoje nazwisko, żeby wyciągać Polaków z Gestapo i zdobywać jedzenie, którym się dzielił z innymi. Przed wojną pracował przy rozwijaniu kolei warszawsko-wiedeńskiej. To była jego ojczyzna, jego dom. Dziadek też nigdy nie podpisał Volkslisty, a lata później nie przyjął spadku po bracie, który zdradził i podpisał Volkslistę, a potem dorobił się fabryki czekolady w Niemczech. Mieliśmy mu to za złe, bo przecież skoro jej nie chciał, to mógł sprzedać albo przekazać na jakiś szczytny cel. Ale dziadek do końca życia utrzymywał, że nie ma brata. W tym pokoleniu byli ludzie z takim honorem. Mówił, że nie po to ratował Polaków przed Niemcami, żeby coś od Niemców przyjmować.
Więc ja pamiętam. Powstańcy wyrzucali także Polaków, którzy ukrywali się w piwnicach. Bez żadnego powodu. Bez względu na wiek i płeć. To byli zwykli cywile, głównie kobiety, dzieci, niepełnosprawni i starcy, bo reszta poszła na wojnę.
Wszędzie i zawsze są i byli LUDZIE i "ludzie"
OdpowiedzUsuń